Przejdź do menu Przejdź do treści

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu

Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
W zbiorach Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń UKEN znajduje się wiele wstrząsających historii osób ocalonych z Holokaustu, które niejednokrotnie w czasie wojny straciły całe rodziny.
Wśród wywiadów, nagrywanych zarówno w Polsce, jak i w Izraelu, jest ten zarejestrowany w 2015 r. z panią Diną Langbaum.
Urodzona w 1932 r. w Warszawie. W czasie II wojny światowej m.in. mieszkała w warszawskim getcie. W 1942 r. uciekła przed transportem z Mińska Mazowieckiego do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Treblince, gdzie najprawdopodobniej zginęli jej dziadkowie. Była ukrywana w Warszawie, Kutnie i Łodzi. W 1946 r. przyjechała do Palestyny. W Holocauście straciła prawie całą rodzinę.
Tak wspominała tragiczne wydarzenia z 1942 r.:
„To był straszny dzień. Przyszła do nas wnuczka. To była córka syna babci. Ona była taka ładna. Myślę, że ona była o wiele starsza ode mnie, może kilka lat. Ona była ruda, taka ładna. […] Niemcy zaczęli strzelać. Oni ją zabili. Dostała kulę tu [w klatkę piersiową]. To było straszne. Dużo lat później, jak przyjechałam do Izraela, to już wszystko tak mniej więcej zapomniałam, czy chciałam zapomnieć, nie wiem… Ale sobie przypomniałam [uświadomiłam] jak babcia się czuła, jak jej zabili wnuczkę. Ona tak upadła i te włosy jej się tak [rozsypały]. Te rude włosy, takie lokowane… Ja tak patrzyłam się na nią. „Boże mój…”. I babcia mnie wzięła żebym jej nie widziała. Dużo lat później nie mogłam sobie wyobrazić, jak babcia się czuła… To było straszne. To było na Umschlagplatz [w Mińsku Mazowieckim], przed marszem do pociągu.

A potem, przed wieczorem… Było tam dużo rabinów, w tym Mińsku Mazowieckim. Była taka dzielnica. Dużo nabożnych Żydów było. Oni wstali… Bo wszyscy siedzieli na rynku. Ale oni chcieli się modlić, to wstali. Niemcy zaczęli strzelać. Zabili ich, nie wiem ile, ale pełno. A potem Niemcy zaczęli krzyczeć: „Wstać”. I zaczęliśmy chodzić. Ludzie wstali, zaczęliśmy chodzić. Weszliśmy do takiej bardzo wąskiej ulicy… Ciężko mi… Nazywała się Siennicka, bo tam się dużo sienników robiło. Szłam z babcią, ona mnie tak trzymała… Ta wnuczka została na tym Umschlagplatzu… Przeszliśmy jakiś płot i była taka mała furtka. To babcia mnie złapała za plecy i wepchnęła mnie do tej furtki i krzyczała za mną: „Uciekaj!”. […] Jeszcze tak patrzyłam na nią – „Dlaczego ona mnie wpycha? Co się stało?”. Nie powiedziałam jej „Szalom”, nic. Nie pożegnałam się z nią. Później, kilka lat później ja zrozumiałam, dlaczego tak było. To mnie przecież uratowało, to że uciekłam…”.