Artefakt miesiąca
Do archiwum CDZWiP oprócz wywiadów, dokumentów i fotografii trafiają także liczne przedmioty codziennego użytku, które „towarzyszyły” ludziom w ich wojennej tułaczce, a obecnie mają bardzo dużą wartość historyczną i są skarbnicą wiedzy o przeszłości. Co miesiąc prezentujemy wybrany artefakt i przybliżamy jego historię.
Kronika I Drużyny Skautów im. Tadeusza Kościuszki w Koji (Uganda)
W czasie II wojny światowej na Czarnym Lądzie działało polskie harcerstwo. Kronika I Drużyny Skautów im. Tadeusza Kościuszki w Koji (Uganda) została przekazana do zbiorów Centrum przez Barbarę Santocką za pośrednictwem Józefa A. Czemierzewskiego z Australii. Więcej o harcerstwie w Koji można posłuchać we fragmencie wywiadu z Józefem Czemierzewskim: Józef Czemierzewski, Koja – YouTube
Grzebień Pani Janiny Wagner-Rachel
W latach 1940-1941 władze sowieckie przeprowadziły cztery masowe wywózki Polaków w głąb ZSRS. Zesłańcy żyli w bardzo trudnych warunkach. W zbiorach CDZWiP znajduje się wiele przedmiotów codziennego użytku, które udało się przywieźć z zesłania. Przedstawiamy grzebień Pani Janiny Wagner-Rachel. Służył on do wyczesywania wszy z głowy. Wywiad z Panią Wagner-Rachel został nagrany w Krakowie, w 2015 roku i znajduje się w naszych zbiorach.
Aparat przedwojenny firmy Leica
Aparat przedwojenny firmy Leica (lata 30 XX w.) oraz 260 negatywów fotografii przedwojennych i fotografii z pobytu na zesłaniu.
CZAS POWSTANIA FOTOGRAFII: lata 40 XX w.
MIEJSCE POWSTANIA FOTOGRAFII: Kazachska Socjalistyczna Republika Sowiecka
DAR: Janiny Wagner-Rachel
Aparat na zesłanie zabrał Karol Wituszyński, właściciel zakładu fotograficznego. Zdjęcia ukazują przede wszystkim życie codzienne w Kazachskiej SRS. Negatywy został wywołane przez pracowników Centrum i znajdują się w Archiwum CDZWiP.
Obraz Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej
Dar Pana Mieczysława Malinowskiego. Jest rok 1940. Obóz Kozielsk II. Dla jeńców życie religijne odgrywa bardzo ważną rolę, dlatego decydują się na stworzenie własnego wizerunku Matki Bożej Kozielskiej, który będzie nawiązywał do dwóch cudownych obrazów kresowych: NMP Ostrobramskiej i Matki Bożej z Żyrowic. Więźniowie wykorzystują znalezioną podczas porządków lipową deskę wyrwaną ze zniszczonego przez Rosjan ikonostasu. Do tej pory deska służyła jako przykrycie beczki na śledzie. Projekt wizerunku Madonny przygotowuje w niedługim czasie Mikołaj Arciszewski, ateista, komunista i jedyny posiadacz kolorowych kredek. Deska zostaje podzielona na dwie części. Jedna staje się płaskorzeźbą autorstwa Tadeusza Adama Zielińskiego (MB Kozielska Zwycięska), a druga obrazem olejnym namalowanym przez Michała Siemiradzkiego (MB Kozielska Różańcowa). Kapelan Nikodem Dubrówka poświęca obydwa dzieła w Wielką Sobotę 12 kwietnia 1941 r. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski wizerunki rozstają rozdzielone. Obraz olejny dociera do Jerozolimy, skąd przez Wielka Brytanię i Włochy w 1988 r. trafia do Polski. Płaskorzeźba staje się obrazem rycerskim Armii Polskiej na Wschodzie. Wraz z polskimi żołnierzami przemierza cały bojowy szlak – przez Persję, Palestynę, aż do Włoch, gdzie po bitwie pod Monte Cassino przyjmuje nową nazwę – MATKI BOŻEJ KOZIELSKIEJ ZWYCIĘSKIEJ. Następnie wraz z II Korpusem Polskim trafia do Londynu. Obecnie znajduje się w kościele św. Andrzeja Boboli w dzielnicy Hammersmith. Matka Boża Kozielska Zwycięska stała się patronką ocalonych z sowieckiej niedoli, a po wojnie towarzyszyła polskiej emigracji.W naszym Centrum posiadamy kopię wizerunku Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej, ofiarowaną przez Pana Mieczysława Malinowskiego. Pan Mieczysław Malinowski od lat 90-tych wyjeżdżał na Kresy, angażując się w odbudowę Kościoła na Wołyniu. Wspólnie z ks. Leonem Krejczą (1912-1997; przedwojenny kapłan Katedry Łuckiej; pracownik Kurii Metropolitarnej w Krakowie) zbierał dary przekazując je odradzającym się tam parafiom. W dowód wdzięczności za owocną współpracę Pan Mieczysław otrzymał od ks. Leona Krejczy kopię obrazu Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej, którą przekazał później do Archiwum CDZWiP.
Walizka wykonana w Koji
Walizka wykonana w warsztacie kaletniczym w polskim osiedlu uchodźczym w Koji (Uganda) w latach 40. XX w. Jest to dar braci Artura i Ryszarda Woźniakowskich. Rodzina Woźniakowskich wywieziona została w głąb ZSRS 10 lutego 1940 r. Rodzice Artura i Ryszarda pracowali w kopalni miedzi, a oni sami chodzili do przedszkola. Po ogłoszeniu przez Sowietów tzw. amnestii w 1941 r. Woźniakowscy dotarli do Uzbekistanu. Tam ojciec wstąpił do wojska, a matka i synowie przez Persję i Indie trafili do osiedla polskich uchodźców w Koji nad Jeziorem Wiktorii. Zamieszkiwało je ok. 3 tys. osób. Wśród nich Artur, Ryszard i Jadwiga Woźniakowscy. Bardzo szybko zorganizowano w osiedlu szpital, kościół, kino, sklep, a także przedszkole, szkoły powszechne, ogólnokształcącą średnią oraz zawodową. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w seminarium pedagogicznym przed wojną, Jadwiga pracowała jako nauczycielka. Czas chłopców upływał na nauce i zabawie. Mimo trudności związanych z organizacją i zaopatrzeniem, w osiedlu, oprócz obiektów administracyjnych i kulturalnych, działały jeszcze zakłady produkcyjne – szewskie, krawieckie, kaletnicze. Polki nie tylko szyły stroje na potrzeby teatru, ale także wykonywały walizki ze skóry, które zabierali ze sobą mieszkańcy Koji opuszczając Afrykę po zakończeniu II wojny światowej. W 1948 r., po 8 latach tułaczki, Artur i Ryszard Woźniakowscy wraz z mamą Jadwigą, spakowali swój dobytek do prezentowanej tutaj walizki, kierując się w stronę Polski.
Szkatułka z klisz rentgenowskich
Szkatułka z klisz rentgenowskich wykonana przez pacjenta Szpitala Psychiatrycznego w Taszkiencie. „Po zakończeniu praktyk wakacyjnych skierowano mnie na staż psychiatrii do Republikańskiego Szpitala Psychiatrycznego [w Taszkiencie]. […] Upłynęło zaledwie kilka dni, gdy wezwano mnie do kadrowej szpitala, aby podpisać umowę o pracę jako medicynskaja siestra (pielęgniarka). […] Z zapałem objęłam pierwszy dyżur. Miałam pracować od wieczora, od godziny 19, do 7 rano. […] W ciągu nocy należało stale być czujnym, przenikliwym, uważnym i przewidującym obserwatorem, szybko reagować w razie napadu szału u chorego, aby zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i sobie. Nieustanne natężenie uwagi, niepokój, a nawet obawa przed ewentualnym ekscesem panowały przez całą noc. Na każde stuknięcie, czy najmniejszy szmer biegało się w tę stronę, aby sprawdzić przyczynę zakłócenia ciszy. […] Fizycznie nie była to praca zbyt ciężka, lecz niezmiernie uciążliwa psychicznie. Bardzo przykro było patrzeć na dziecięce twarze, na których malowało się cierpienie, obojętność, lub trwoga.” Tak swoją pracę w szpitalu psychiatrycznym w Taszkiencie (Uzbecka SRS), wspomina deportowana w 1952 r. z Wilna do Kazachstanu Stanisława Chobian – Cheron. W podziękowaniu za opiekę, Polka otrzymała od jednego z pacjentów prezentowaną szkatułkę. Pudełeczko ma kształt rombu i wykonane zostało z klisz rentgenowskich podczas prowadzonych w szpitalu zajęć terapeutycznych. Wieczko i boki ozdobiono motywem kwiatowym. Artefakt trafił do archiwum Centrum w 2011 r. Stanisława Chobian – Cheron – kobieta niezwykła, zdeterminowana, która w swoim życiu niejednokrotnie podejmowała cichą walkę, a ufność w wyzwolenie i lepsze jutro pozwoliła jej osiągnąć wymarzony cel – zdobyć dyplom i zostać lekarzem. Urodziła się 7 czerwca 1928 r. w okolicach Lidy. W czasie II wojny światowej rodzina związała się z Armią Krajową, pomagała uciekającym Żydom i organizowała tajne nauczanie. W 1947 r. Stanisława rozpoczęła studia medyczne w Uniwersytecie Wileńskim, a jej owdowiała matka, mimo zakazów sowieckich, zatrudniała ludzi szukających pracy do pomocy w gospodarstwie. W 1952 r. matkę – Wiktorię Chobian aresztowano i skazano na więzienie za „kułactwo”, a dzieci – Stanisława i Jan zostały deportowane w nocy z 13 na 14 kwietnia 1952 r. do kołchozu Dymitrowa w Kazachstanie. Jan pracował przy uprawie bawełny, a zdeterminowana i pełna uporu Stanisława zaczęła zabiegać o możliwość kontynuowania studiów. Tak też się stało. Polka studiowała w Taszkiencie, jednocześnie pracując jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu psychiatrycznym. Po trudnych decyzjach, ryzykownych działaniach w 1954 r. Stanisława uzyskała dyplom lekarza. W międzyczasie, po wielu staraniach rodzeństwo spotkało się z matką w Taszkiencie, aby w 1955 r. móc wyjechać do komunistycznej Polski. W latach 70-tych Stanisława z mężem skorzystali z azylu politycznego i wyjechali na stałe do Francji, zachowując jednak polskie obywatelstwo. Więcej w książce „Wędrowne maki” autorstwa Stanisławy Chobian – Cheron, Warszawa 2007.
Książeczka Miniaturowa
Prezentowana „Książeczka Miniaturowa czyli krótki zbiorek najpotrzebniejszych modlitw i pieśni” została wydana jeszcze przed wybuchem II wojny światowej – w 1931 r. w Częstochowie. „Przebyła” wraz z właścicielami bardzo długą drogę – od ZSRS przez Afrykę, aż do Wielkiej Brytanii, aby z powrotem znaleźć się w Polsce, a dokładniej w Krakowie – w naszym archiwum. Modlitewniki, jak i inne przedmioty kultu religijnego np. krzyże, obrazki, święte figurki były często zabierane przez wywożoną do Związku Sowieckiego ludność. Może nie były to przedmioty pierwszej potrzeby, ale osobom religijnym pomagały przetrwać trudny czas deportacji. Na zesłaniu przejawy religijności zazwyczaj surowo karano. Mimo zakazów Polacy starali się organizować sobie życie religijne – spotykali się na nabożeństwach, wyprawiali pogrzeby i chrzty, tworzyli ołtarzyki, przy pracy śpiewali pieśni oraz obchodzili święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy, często w ukryciu, z dala od baraku. Wspólne modlitwy i inne praktyki religijne, nierzadko spotykały się z agresją ze strony władz obozowych. Co ciekawe, w trudnych czasach, kiedy szkolnictwo było ograniczone, dzieci poznawały litery i uczyły się czytania właśnie z modlitewników. Miniaturową książeczkę, jak i pozostałe zbiory przekazała do archiwum CDZWiP Zofia Piskorz – Somchjanc, za pośrednictwem swojej kuzynki Wiesławy Drozdowskiej. Dzięki nim możemy prześledzić całą drogę jaką przebyła. Zofia wraz z matką i bratem, została deportowana do ZSRS, a następnie po tzw. amnestii dotarła przez Iran do Afryki Wschodniej. Brat Władysław niedługo potem wyjechał do Lotniczej Szkoły Technicznej w Halton w Wielkiej Brytanii, a Zofia i matka Celina przebywały przez kilka lat w polskim osiedlu Tengeru w Tanganice (dzisiejsza Tanzania). W 1948 r., w ramach akcji łączenia rodzin, przybyły do Wielkiej Brytanii. Pani Zofia przekazała do archiwum CDZWiP wiele fotografii i artefaktów, wśród nich prezentowaną książeczkę modlitewną. Więcej o modlitwie na zesłaniu opowiada pani Hieronima Drożak. Zapraszamy do obejrzenia relacji: Hieronima Drożak. Modlitwa na zesłaniu. – YouTube
,,Koszałki, Opałki…”
„Koszałki, Opałki… Gadki, piosenki, zabawy dziecięce spisała z ust ludu i wspomnień dzieciństwa Zofia Rogoszówna” (przedruk). „Lektura pomocnicza dla użytku szkół i świetlic Osiedli Polskich w Indiach. Powielono staraniem Delegatury Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w Indiach, Bombaj 1943.” Autorką zbioru „Koszałki, Opałki” jest Zofia Rogoszówna, polska pisarka, która chętnie zbierała ludowe utwory i wykorzystywała je w literaturze dla najmłodszych. Prezentowana książeczka jest przedrukiem wykonanym w Indiach w 1943 r. dla dzieci z osiedli polskich. Oryginał pochodzi z lat 20 XX w. „Koszałki, Opałki” przywiezione z Indii, przekazał do Archiwum CDZWiP Pan Lech Trzaska, który również podzielił się z nami swoją historią (2-krotnie) – w 2011 oraz w 2020 r. Jako kilkuletnie dziecko Lech Trzaska, wraz z rodziną został wywieziony do ZSRS w czerwcowej deportacji 1940 roku. Po ogłoszeniu amnestii w 1941 r. i dotarciu na południe Związku Sowieckiego, ojciec Pana Lecha zapisał się do formułującej się tam armii polskiej. Niedługo potem zmarł. Lech trafił do sierocińca i wraz z innymi dziećmi wyjechał do Iranu. W Teheranie spotkał się z matką, która wydostała się ze Związku Sowieckiego innym transportem. Następnie razem dotarli do Indii i zamieszkali w Osiedlu Polskim Valivade. W 1948 r. wrócili do Polski. W osiedlach polskich na terenie Indii funkcjonowało kilka szkół podstawowych, średnich, a także zawodowych – mechaniczne, krawieckie czy gospodarstwa domowego. Działały świetlice, biblioteki, wiele grup teatralnych i kółek zainteresowań, organizowanych przez nauczycieli i wychowawców, którzy pełnili w życiu dzieci bardzo ważną rolę, często zastępując utraconych zbyt wcześnie rodziców i najbliższych. Dużą przeszkodą w prowadzeniu zajęć szkolnych, był nieopracowany plan nauczania. Na początku wszystko zapisywano na tablicy lub dyktowano. Z powodu braku podręczników i zeszytów dzieci notowały na luźnych kartkach papieru. Następnie kartki łączono w skrypty, które wykorzystywali często uczniowie w następnych latach. Poziom nauczania znacznie wzrósł w momencie otrzymania podręczników drukowanych. Ich wydawaniem w Indiach zajmowała się m.in. firma Longmans Green z Bombaju. Delegatura MWRiOP dokonywała też zakupu podręczników na Środkowym Wschodzie, głównie w Jerozolimie i Bejrucie. Nowe książki co jakiś czas dostarczano do osiedli. Część zamawiano u wydawców w Anglii i Szkocji. Dbano o rozwój kulturalny mieszkańców, zapewniając im stały dostęp do biblioteki, gazet i radia oraz dostarczając wiele rozrywek w postaci gier i zabaw towarzyskich, wycieczek krajoznawczych czy zawodów sportowych.